Kat Warszawy był sowieckim agentem. SS-Brigadeführer Bronisław Kaminski z RONA na usługach NKWD
Pijani, brutalni i głodni krwi. Mówili po rosyjsku, a ich dowódcą był sowiecki renegat Bronisław Kaminski. To właśnie rosyjscy kolaboranci z SS-RONA stali się jednymi z najokrutniejszych katów Powstania Warszawskiego. Dziś wiemy już z całą pewnością: ich przywódca działał nie tylko w służbie Hitlera, lecz także — z pełną świadomością Moskwy. Kaminski, oprawca Warszawy, był jednocześnie… agentem NKWD. Pod cudzą flagą.
ARCHIWUM OTCHŁANI: RONA I „ULTRAMARIN”
Rosyjska telewizja, 13 lat temu, pokazała dokumenty, które nie pozostawiają wątpliwości: Bronisław Kaminski — obywatel ZSRR, komunista, oficer Armii Czerwonej walczący z Polską w 1920 roku — współpracował z sowieckim NKWD jako agent o pseudonimie „Ultramarin”.
I choć nawet bez tych akt coś tu zawsze zgrzytało, to teraz układanka ukazuje się w pełnej grozie. W 1937 roku — apogeum stalinowskiego terroru, kiedy rozstrzeliwano każdego podejrzanego o „wrogość wobec ludu” (w tym ponad 111 tysięcy Polaków w ramach „Operacji polskiej” NKWD) — Kaminskiego aresztowano. Zarzuty? Krytyka kolektywizacji i rzekoma współpraca z polskim oraz niemieckim wywiadem. Wyrok? Żaden.
Wbrew logice stalinowskiego terroru w 1940 roku Kaminski wychodzi z więzienia. Nie tylko to — dostaje kierownicze stanowisko w gorzelni w miasteczku Łokot’. A przecież w Związku Sowieckim szef spirytusowni to nie byle kto. To człowiek zaufany. Taki, którego każdy chce znać i który słyszy o sąsiadach wiele interesujących rzeczy…
REPUBLIKA ŁOKOCKA — FRANKENSTEIN NAZIZMU I BOLSZEWIZMU
Po niemieckiej inwazji na ZSRR Kaminski nie tylko nie znika — on rozkwita. Z entuzjazmem tworzy kolaborancką „Republikę Łokocką” — quasi-państwo o powierzchni 20 tys. km² i półmilionowej ludności. Państewko to miało własne prawa, sądy, administrację i armię — 15 batalionów z artylerią, saperami, a nawet jednostkami pancernymi.
Kaminski staje się twarzą rosyjskiego narodowego socjalizmu w wersji nazistowskiej. A propaganda robi swoje. W Rosji do dziś można obejrzeć film o jego „heroicznej walce z partyzantką sowiecką” — tytuł: Zaginieni. Autor tekstu przyznaje: „Po trzykrotnym obejrzeniu nie zmieniłem zdania. Spróbuję niebawem 4-ty raz, może dorosłem?”
WEHRMACHT SIĘ COFA, RONA UCIEKA DO POLSKI
We wrześniu 1943, po sowieckiej ofensywie, Kaminski i jego ludzie uciekają do Polski. Heinrich Himmler decyduje: bataliony RONA staną się zaczątkiem 1. Rosyjskiej Dywizji SS. 1 sierpnia 1944 r. jej część — młodzi, nieżonaci mężczyźni — zostają wysłani do Warszawy. Cel: brutalne stłumienie polskiego zrywu.
Dostają cztery czołgi T-34, działo samobieżne SU-76 i dwie haubice 122 mm. Na warszawskiej Ochocie ich przeciwnikiem są słabo uzbrojeni powstańcy — m.in. plutony ppor. Stacha i ppor. Gustawa. A mimo to rosyjsko-niemieckie ataki przez 11 dni zostają odparte. Powstańcy spalili nawet wszystkie sowieckie T-34 — mimo że dieslowskie silniki tych maszyn wyjątkowo trudno podpalić.
RZEŹ OCHOTY: „PO JEDENAŚCIE NA JEDNĄ DZIEWCZYNĘ”
Tyle że RONA nie wsławiła się na polu walki. W Warszawie zapisała się krwią. Rabunki, gwałty, egzekucje ludności cywilnej. Zieleniak — prowizoryczny obóz przy ul. Grójeckiej — staje się miejscem piekła:
„Od początku swojego istnienia Zieleniak stał się miejscem masowych zbrodni, ludzie najpierw byli ograbiani, wyciągani siłą z podpalanych domów na Ochocie i pędzeni w stronę obozu […] Po drodze byli bici bądź zabijani, a najczęściej pijani żołnierze RONA wyciągali kobiety z kolumn ludności cywilnej i gwałcili je […] Po tym, półnagie leżały, nieraz z nogami opartymi o mur, zastrzelone przeważnie strzałem w brzuch lub piersi”.
„Zaczęła się piekielna noc. Pijane grupy rozwydrzonych mołojców deptały po ludziach, szukając młodych kobiet i dziewczyn. Potem wlekli je pod mur i tam w nieludzkim wrzasku, śmiechu i wyciu, gwałcono je (nawet po jedenastu na jedną dziewczynę)”.
Historyk Janusz Marszalec wylicza:
„Oddziałom RONA można przypisać ogółem w toku powstania około 700 mordów”.
WIELKIE KŁAMSTWO: ZBRODNIE ROSJAN, WINA… UKRAIŃCÓW?
Co ciekawe, już w trakcie Powstania cała Warszawa była przekonana, że mordów na Ochocie i Woli dokonywali… Ukraińcy. Dlaczego? Kto był szefem Biura Informacji i Propagandy AK? — pułkownik Rzepecki.
Nawet wybitni historycy pisali:
„Ukraińcy nie odważyli się jednak na szturm” (Borkiewicz)
„Na podwórzu Kałmucy, Ukraińcy i esesmani formują kolumnę” (Podlewski)
W Walce Śródmieścia z 17 sierpnia 1944 ukazał się artykuł Hajdamaczyzna w Warszawie:
„Chodzi o codziennie dokonywane przez 'braci słowian’ ohydne mordy na bezbronnej ludności polskiej, grabieże i podpalenia, – chodzi wreszcie o specyficzne rozbestwienie ponurego hajdamaki z karabinem w ręku, a nożem za cholewą”.
A tymczasem — jak pisze Bohdan Skaradziński — Ukraińcy stanowili zaledwie 2% sił niemieckich tłumiących Powstanie.
Rosyjskie przekleństwa, które słyszeli mieszkańcy („job twoju mat’”, „oddaj czasy”), wystarczyły, by zbudować narodowy mit. Nawet jeśli „zegar” po ukraińsku to hodynnyk, nie „czasy”.
A MOŻE WŁAŚNIE O TO CHODZIŁO?
Kto skorzystał na tym, że polska opinia publiczna zaczęła utożsamiać zbrodnie rosyjskich kolaborantów z Ukraińcami? Kto skorzystał na tym, że nienawiść Polaków została skierowana nie w stronę Sowietów, ale „braci zza Buga”?
Warto przypomnieć słowa płk. Rzepeckiego z czasów Rzezi Wołyńskiej:
„Udostępnienie broni na Kresach roznieciłoby ogień walki do niewyobrażalnych rozmiarów, a opinia światowa uzyskałaby argument, że walka o granicę wschodnią była błędem politycznym”.
Na błagania wołyńskiego Delegata Rządu RP o przysłanie oddziałów AK na pomoc rzezi — Komenda Główna odpowiedziała… jedną kompanią.
A Kaminski? Zginął z rąk Niemców. Jak podaje rosyjski program, został rozstrzelany za… współpracę z NKWD.
WNIOSKI? PRZERAŻAJĄCO AKTUALNE
Rosyjscy esesmani z RONA okazali się żołnierzami bez wartości bojowej. Ale ich bestialstwa miały wartość propagandową. Mordowali Polaków, a potem — zasłaniając się mitem „ukraińskiego rezuna” — siali nienawiść między narodami, które mogły stanowić wspólny front przeciwko Moskwie.
Po wojnie nienawiść za warszawskie zbrodnie spadła na Niemców z RFN i… Ukraińców. A Kaminski, agent NKWD, przeszedł do historii jako „nazista”.
Czekiści byli — jak zawsze — poza kadrem.
Jagiellonia.org